W skrócie
Martyna Wojciechowska podziękowała swoim rodzicom za wałówkę w czułym wpisie na swoim Instagramie. W krótkich słowach stwierdziła, że jest słoikiem warszawskim, mimo, że urodziła się i wychowała w Warszawie. Po czym dodała żartobliwie, że ma 47 lat, a rodzice nadal przywożą jej wyprawkę z jedzeniem i pewnie spowodowane jest to wiarą w jej zdolności kulinarne. Podziękowania zakończyła wyrazami miłości. Wpis doczekał się już ponad 1000 komentarzy i przeszło 70 tysięcy polubień.
Kliknij w przycisk, aby przejść do galerii zdjęć
Dorosłe „słoiki” – internauci komentują
Pod wpływem wyznania podróżniczki wiele osób postanowiło podzielić się swoimi doświadczeniami związanymi z wałówkami z rodzinnego domu. Jedna z komentatorek stwierdziła, że ma dwoje dzieci (w wieku 34 i 32 lat) i wciąż karmi je z miłością, mimo że mieszkają niedaleko. Po czym dodała, że matka zawsze jest matką karmiąca.
- Ale to kochane z ich strony! Ja mam 25 lat, nie mieszkam w domu od 18. roku życia, a babcia hoduje kury. Zawsze proponuje jajka, bo „te kupne to niedobre” – dodała internautka.
- A ja gotuję i lubię gotować, a od rodziców od samego momentu, jak się tylko wyprowadziłam, wracam zawsze ze słoikami, kluskami śląskimi, naleśnikami, kotletami i innymi dobrami – wtóruje jej inna użytkowniczka.
Jedzenie w słoikach - wspomnienia z domu
Okazuje się, że po wyprowadzce z domu, np. na studia, pomoc rodziców nie kończy się wraz z ich zakończeniem. Wśród zapytanych przez nas osób najczęstszymi produktami przywożonymi z domu od rodziców są:
- jajka,
- domowe wędliny,
- domowe przetwory,
- miody,
- nalewki.
Natomiast pośród dań najczęściej wymienianych przez naszych rozmówców pojawiały się: kotlety mielone, placki ziemniaczane, zupy (rosół i pomidorowa najczęściej) oraz ciasta.
- Moja mama wyspecjalizowana jest domowych wypiekach. Kiedy ją odwiedzam, nie wypuści mnie z domu bez porcji sernika, szarlotki czy biszkoptu z wiśniami. Mam 29 lat, a wciąż zajadam się maminymi racuchami z jabłkami – opowiada Zuzanna z Krakowa.
Wiele osób z sentymentem wspomina też dania, którymi obdarowywali ich nieżyjący już rodzice. Teresa (65 lat) z Lublina dodaje, że jej mama robiła najlepszą na świecie ćwikłę, sałatkę jarzynową i barszcz ukraiński. Piekła też świetne ciasto drożdżowe z serem, które często przygotowywała w podwójnej porcji, aby córka mogła wziąć je ze sobą do akademika.
Dużo dobra i miłości w słoikach z domu
Co ciekawe, wałówki od mam i ojców z czasem zaczynają trafiać również do zięciów i synowych oraz oczywiście wnucząt. Wtedy domowe specjały przygotowywane są z uwzględnieniem ich smaku.
- Wałówka od mamy to już tradycja. Mam 48 lat, a wciąż za każdym razem, gdy odwiedzam rodziców z rodziną, dostaję od nich masę pyszności. Kotleciki drobiowe dla córki, buraczki, bigos, leczo i kapustę w słoikach dla mnie, pierogi z serem i gołąbki z kaszą dla żony - opowiada Grzegorz z Wrocławia. - Mama opracowała nawet specjalny system pakowania specjałów w pudełkach po mleku i maśle - prawdziwe mistrzostwo świata! Nic się nie zmarnuje. Dużo dobra i miłości jest w tych słoikach. Energetyczna bomba na cały tydzień.
A Wy jak wspominacie wałówki z rodzinnego domu? I czy nadal je dostajecie?
Słoiki pełne miłości. Martyna Wojciechowska dziękuje rodzico...
Zobacz inne tematy kulinarne ze Strony Kuchni:
Patelnie w najlepszych cenach
Najłatwiejsze sypane ciasto ze śliwkami na świecie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?