Potrawy z PRL, które jadaliśmy codziennie. Skusicie się teraz na takie dania? [PRZEPISY]

opr. Magda Smoleń
Zupa mleczna często stawała w gardle - szczególnie ten kożuch... Ale taki kogel mogel czy blok czekoladowy to prawdziwe rarytasy! Zobacz, jakimi daniami zajadaliśmy się w PRL i spróbuj je przygotować również dziś!
Zupa mleczna często stawała w gardle - szczególnie ten kożuch... Ale taki kogel mogel czy blok czekoladowy to prawdziwe rarytasy! Zobacz, jakimi daniami zajadaliśmy się w PRL i spróbuj je przygotować również dziś! Fot. NAC
Chleb moczony w jajku i mleku smażony na rozgrzanym tłuszczu, kotlety z mortadeli, paprykarz szczeciński, blok czekoladowy, szyszki z ryżu preparowanego, kotlety z jajek, zupa szczawiowa… To niewątpliwie dania z PRL, którymi zajadaliśmy się codziennie. Zapraszamy Was na sentymentalną podróż w czasie. Kliknijcie w galerię i zobaczcie przepisy na dania i potrawy z PRL, które warto zrobić, by przypomnieć sobie czasy dzieciństwa i młodości. Kliknij w przycisk "zobacz galerię" i przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE. 

Dania rodem z PRL. Nie ma co ukrywać. W czasach kiedy na sklepowych półkach królował ocet, nasze mamy i babcie musiały nieźle się nagłowić, by nakarmić wszystkich domowników. Stąd pewnie kotlety z mortadeli, czy jajek (o schabie można było pomarzyć!), blok czekoladowy czy kasza gryczana z masłem. Nie marudziliśmy przy stole. Pierogi leniwe to był rarytas, a słodki kogel mogel z dodatkiem kakao smakował wybornie!

Poniżej przypominamy przepisy na dania z PRL. Kliknijcie w galerię. Znajdziecie tam przepisy na:

  • Chleb maczany w jajku i mleku smażony na tłuszczu
  • Paprykarz szczeciński
  • Kotlety z jajek
  • Zupa szczawiowa z jajkiem
  • Kotlety z mortadeli
  • Kasza gryczana z masłem
  • Rurki z kremem
  • Zupa ziemniaczana
  • Domowe wafle pischingery
  • Domowe krówki
  • Blok czekoladowy
  • Kogel mogel
  • Szyszki z ryżu preparowanego

Masz chwilę? Wiesz co to lorneta i meduza? Rozwiąż nasz QUIZ Kultowe potrawy z PRL: KLIK

Bareja wiecznie żywy. Jak dobrze znasz cytaty z jego kultowych filmów? QUIZ

od 7 lat
Wideo

Leczo warzywne. Przepis na obiad bez mięsa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Potrawy z PRL, które jadaliśmy codziennie. Skusicie się teraz na takie dania? [PRZEPISY] - Gazeta Krakowska

Komentarze 8

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

T
Tom aus Breslau
"Były miejsca gdzie można było coś zjeść dobrego jadąc samochodem. To była północna i zachodnia Polska, Wielkopolska i Śląsk reszta to była bidusia i pewnie stąd te krakowskie wspomnienia autorki tych rewelacji"

- DOKŁADNIE. Na Górnym Śląsku do tej pory da się wspaniale zjeść "przy trasie".

Ja zaś pamiętam jak rodzice w latach 70tych (Gierkowe czasy!) mówili mi "Tomuś, zjedz choć samą szyneczkę...:) "
l
lb
No ale sera żółtego do dzisiaj nie ma takiego
O
Ola
Chleb smażony w jajku robię do dzisiaj mojemu mężowi i córce ;D Czasem wzbogacam jakąś szynka czy serem i warzywami :) Ostatnio zrobiłam nawet takie kanapki jak znajomi przyszli oglądać do nas film. Znikały z talerza tak samo szybko jak perła z lodówki.
K
Kazimierz
No i patrzcie Szanowni Państwo ! Przeżyłem, QURROSAWA, to chyba cud ! Jak pisze, Pan Karol, jadło się różne, różniste potrawy, a niektóre mam w swoim jadłospisie nawet dzisiaj ! Znam tych potraw sporo bo rodziną ma w Łódzkim, Górnośląskim i Małopolskim i rodzajów potraw znam sporo które naprawdę są bardzo smaczne.
K
Karol
Proponuję pani redaktor Smoleń opracowanie artykułu jak żywili się Polacy w II RP, zwykli Polacy.

https://www.onet.pl/informacje/krowoderskapl/bieda-ii-rzeczpospolitej-na-fascynujacych-zdjeciach/93eh0hh,30bc1058
K
Karol
3-

Kasza gryczana, albo ziemniaki z koperkiem, jajkami sadzonymi na maśle i zsiadłym mlekiem/kefirem to jadam przynajmniej dwa razy w miesiacu. W Szczecinie było i jest jeszcze jedno danie które stało się symbolem regionu oprócz paprykarza, a mianowicie wprowadzony do sprzedaży w 1969 roku 'Pasztecik Szczeciński' .

W Krakowie królowała zapiekanka z wyrobem seropodobnym i pieczarkami.
K
Karol
2-

W sklepach rybnych były wspanałe ryby, morskie . Paprykarz Szczeciński to na poczatku jej produkcji 40% mięsa z różnych gatunków afrykańskich ryb. W tym pierwszym, oryginalnym, była pulpa pomidorowa sprowadzana z Bułgarii, Węgier i Rumunii, ostra afrykańska papryczka pima, warzywa i przyprawy. To było naprawdę pyszne. Ale od kiedy Polacy utracili łowiska w Afryce , nie dało sie tego już jeść. Te slajdy przedstawiają PRL jak byśmy mieszkali w ZSRR.

Było biednie, ale w każdym powiecie było kilka rzeźni i masarni Smakowite , kiełbasy. W Szczecinie i województwie były sklepy garmażeryjne gdzie można było kupić bez kartek, salcesony/biały ,czarny/, pasztetowa, wątrobianka, kaszanka, galantyna drobiowa, pasztety. metka, tatar, ale też wspaniale przyrządzone 'śledzie po japońsku' , pasty rybne Wszystkie wyroby były pyszne, bez konserwantów. Przestrzegano rygorystycznie norm branżowych na wyroby a Sanepid szalał na kontrolach, nie tak jak teraz. Produkty które jemy dzisiaj nigdy nie byłyby dopuszczone do spożycia. W powszechnym użyciu były podroby takie jak wątróbka, płucka, cynadry, móżdżek, z których robiono bardzo smaczne potrawy. JadAŁO SIE RÓWNIEŻ częściej naleśniki, placki ziemniaczne, kopytka, kluski śląskie, pierogi nabiał. Duszona cebula z jajkiem na chlebie to też była pychota. Wędliny były wszystkie w naturalnym jelicie, a teraz wszystko sztuczne bo jelita są w Polsce oczyszczane i wysyłane na zachód. Europy. Słonina i boczki były nie jak teraz na jeden palec grubości i choć chleb ze smalcem był w wielu domach codziennością to na ulicach nie było tylu osób otyłych.

Mięsa w sklepach nie było dużo bo nie było go gdzie przechowywać. Dostawy były codziennie od wtorku do piątku. W poniedziałek sklepy mięsne były zamkniete, bo niedziela była dniem świętym i nie mordowano wtedy zwierząt, a nie jak przedstawia to obecna propaganda, że komuniści na złość katolikom zamiast piątku zrobili dzień bezmięsny w piątek. Kiedy zaczął sie kryzys, mięso kupowało się bezpośrednio od rolników. Jadało sie też dziczyznę i dzikie ptactwo. Były miejsca gdzie można było coś zjeść dobrego jadąc samochodem. To była północna i zachodnia Polska, Wielkopolska i Śląsk reszta to była bidusia i pewnie stąd te krakowskie wspomnienia autorki tych rewelacji.
K
Karol
1-

Nie przypominam sobie abym przedstawione potrawy na zdjeciach jadał codziennie, a nawet raz w tygodnu. Nigdy nie było w domu gotowanych zup na widelcu i nie dodawano do nich margaryny. Jak już to zasmażka na maśle. Jak ktoś miał niezaradnych rodziców to pewnie nie jadł schabowych. Większość Polaków jakoś sobie radziło mimo, że nie należeli do uprzywilejowanej grupy partyjniaków i ich współpracowników. Może niech Jarosław Kaczyński/ to pokolenie Bieruta/ powspomina kiedy musiał jeść mortadelę na obiad i jeść chleb ze smalcem, albo polany wodą i posypany cukrem Mortadela w PRL była bardzo smaczna i nie wiem dlaczego ja się tak wyśmiewa. Jest jednak porawdą , że w sklepach za firankami/ Konsumy/ gdzie zaopatrywali się partyjniacy mortadeli nie sprzedaw3ali. Mięso w sklepach było kupowane z kością, i na nich właśnie robiono zupy.Okres PRL też trzeba podzielić na różne okresy. Lata powojenne, Bierutowskie są mi nie znane, była straszna bieda, ale i tak było o wiele lepiej niż za II RP. Coś niecoś pamietam od lat 60-tych u.w. Nigdy w domu nie brakowało chleba który był traktowany jak relikwia. Raz było lepiej ,raz było gorzej, aż było całkiem źle kiedy zaczeły się strajki w zakładach pracy. Nasze mamy radziły sobie jak mogły i nigdy nie jadło się wczorajszych obiadów z lodówki, bo w sklepach nie było chłodni a w domu nie wszędzie były lodówki , a i zamrażalnik w nich był maleńki.